Ciekawy punkt widzenia, dość specyficzny miejscami:
Kryzys finansowy pokazaÅ‚, że w dotychczasowym modelu biznesowym i szerzej, rynkowym, banki dziaÅ‚ajÄ… źle. W czasach dobrej koniunktury miaÅ‚y wyÅ›mienite wyniki finansowe – to przesÅ‚anka by powiedzieć, że nadużywaÅ‚y swojej pozycji monopolistycznej. Przede wszystkim zarabiaÅ‚y i spekulowaÅ‚y na wielkÄ… skalÄ™, zamiast wspierać inne dziaÅ‚y gospodarki. W czasach kryzysu z kolei – w ogóle nie wspierajÄ… gospodarki, tylko koncentrujÄ… siÄ™ na ratowaniu siebie, oczywiÅ›cie nieskutecznie. Jednym sÅ‚owem w ogóle nie speÅ‚niajÄ… pokÅ‚adanych w nich nadziei, a już na pewno nie sÅ‚użą spoÅ‚eczeÅ„stwu, tylko swoim wÅ‚aÅ›cicielom, którzy teraz (np. w USA) wyciÄ…gajÄ… rÄ™ce po pomoc.
Banki sÄ… jednak potrzebne. Czemu jednak nie mogÅ‚yby być w przyszÅ‚oÅ›ci znacjonalizowanymi jednostkami budżetowymi – jak teraz policja czy dyrekcja dróg i autostrad, i inne agendy rzÄ…dowe? SpeÅ‚niaÅ‚yby Å›ciÅ›le okreÅ›lone cele spoÅ‚eczne i pozostawaÅ‚y pod Å›cisÅ‚Ä… kontrolÄ… spoÅ‚ecznÄ…. LepszÄ… czy gorszÄ…, tego nie wiemy, ale bez parcia na zysk, które prowadzi do lichwy. Koszmar rodem z powieÅ›ci Orwella? Może? Ale w rÄ™kach prywatnych wyrzÄ…dziÅ‚y jak na razie spoÅ‚eczeÅ„stwom katastrofalne szkody, a kontrola zawiodÅ‚a. Czas coÅ› w tym zmienić.
Źródło: http://www.stockwatch.pl/artykuly/post/2009/01/16/Bankowcy-do-budzetowki.aspx